Henryk Siemiradzki U źródła |
Zdecydowanie mamy do czynienia z zubożeniem
mowy. Trudno nie zauważyć, że co drugim słowem jakie pada w rozmowach i mediach
to emocje. Zatrważa tak daleko posunięte uproszczenie samego sposobu mówienia.
Można je tylko tłumaczyć w jeden sposób. Trywializuje się nasze wnętrze i umysł.
Proces ten grozi destrukcją na wszystkich innych poziomach komunikacji
międzyludzkiej, jak i całej najszerzej pojętej kulturze. Doszło do sprzężenia,
nie wiadomo czy to jak mówimy (nie mówimy) jest wynikiem wpływu mediów, czy też
może jest już odwrotnie. Czyli media mówią językiem (post-językiem) społeczeństwa.
Kojarzę przynależność tego słowa
do języka sportowego. Wykrzykiwali je namiętnie i z dreszczykiem spodziewanej
ekstazy, lub w przeczuciu depresji fiaska, nasi komentatorzy sportowi.
Najczęściej też rozentuzjazmowani i wrzeszcząc
wylewający z siebie galopujący słowotok. Tam jest ono dość zrozumiałym
terminem, gdyż trudno np. sytuację podbramkową czy jakiejkolwiek innej
rywalizacji sportowej (boks, wrestling, skoki, slalom...) określać w
kategoriach doświadczeń i wzruszeń uczuciowych. Tak tu niewątpliwie dopuszcza
się możliwość nadużywania tego słowa, co najlepiej da się scharakteryzować jako
właśnie stałą „sytuację podbramkową” czyli zagrożenia. Bo taka przerażająco jednoznaczna,
nudna i monotonna jest atmosfera sportu. Dająca się streścić do zasady: ja ich
albo oni mnie (lub to samo w liczbie mnogiej w tzw. grach zespołowych). Sportem
się z całą pewnością emocjonujemy, bo chodzi o skrajne napięcie i nerwy czy
nasz faworyt wygra zawody. Uciecha wygranej towarzyszy gorycz porażki. Euforia
sąsiaduje z przygnębieniem i złością. Estetyka i tak zwana oprawa widowiska są czymś po
prostu jedynie nieodzownym, koniecznym i najczęściej niestety kiczowatym (maskotki
symbolizujące mistrzostwa).
Ponieważ już
długie (zbyt długie) lata miałem kontakt z artystami sztuk wizualnych, miałem
niestety to wątpliwe szczęście słuchania ich autokomentarzy o sztuce. Trzeba ich wręcz do tego zmuszać, bo jest ogólnie przyjętą zasadą, że twórcy odsyłają
do swych dzieł, że to one mają wszystko mówić. Zupełnie jak w przyśpiewce: cud się stał pewnego razu, dziad przemówił do
obrazu, a obraz doń ani słowa, taka była to rozmowa. I taki jest niefortunny
rytuał wernisaży.
No i niestety, jak już malarz pisze czy mówi, potem to publikuje
dzielny bo niekrytyczny dziennikarz, sztuka dla niego to emocje. Ręce opadają.
Hegel (wykłady z historii filozofii, Wstęp) napisał: „Jesteśmy
ludźmi i mamy rozum. To, co ludzkie, i w ogóle to, co rozumne, budzi w nas
oddźwięk, budzi oddźwięk w naszym uczuciu, duszy, sercu – naszej podmiotowość
jako takiej. Ten oddźwięk, to określone poruszenie jest w ogóle tym, w czym
treść jest nasza i istnieje jako coś naszego.”
Proszę zauważyć ile tu jest refleksyjno-analitycznych określeń
aktywności człowieka. A zatem twórczość odpowiada dawaniu wyrazu temu oddźwiękowi. Zaangażowane tu są takie sfery naszej osoby
jak uczucia, dusza i serce. To z kolei prowadzi do poruszenia. Hegel najpierw mówi o rozumie, zasadnicze
znaczenie ma u niego duch.
Rozumiałbym takie nastawienie pro-emocjonalne, gdyby
sztuka była działalnością nierozumną, czy wręcz irracjonalną. Poniekąd zbliżył się do takich jej granic Marcel
Duchamp czy Jackson Pollock i ich kontynuatorzy. Na pewno ten pierwszy grał
świadomie na emocjach odbiorców niczym w grze sportowej. Zachowywał się
prowokacyjnie i wyzywająco. Jednak jego tak skrajnych działań nie można
sprowadzić do emocji, raczej do przewartościowujących refleksji i do nowej
bluźnierczej wobec sztuki postawy - antysztuki. Myślę, że chodziło mu właśnie o
nasze potworne trywializowanie pojęć i dzieł. Czy jak chciał Witkacy o zanik uczuć
metafizycznych i tym samym masową nijakość.
W ogóle mało jest w sztuce obrazów emocjonalnych poza może
osławionym a nienajlepszym „Krzykiem” Muncha. Owszem napięcie emocjonalne
występuje też u Van Gogha ale jest ono pełne życiowych nieidealizowanych
treści.
Sztuka w całości skupiona jest na formie, wyrazie i treści
właśnie. Skąd zatem to tępe spłaszczanie skali doznań, przeżyć, myśli i
wzruszeń do owych nieszczęsnych emocji.
„Różnorodność określeń, jakie zawiera treść...
Treść jest bezpośrednio tożsama z naszą prostą, abstrakcyjną pewnością samych
siebie, z samowiedzą. ... W najprostszy, najbardziej formalny sposób możemy
zobiektywizować to doznanie i nastrój do niego dając mu słowny wyraz.” - Hegel (Wykłady...). Filozof użył też
określenia „wielki obszar”. Dlaczego mamy tak bardzo wynaturzyć ten obszar,
sprowadzając go do bezmyślnego klepania o emocjach. Nie zapominajmy, że emocje
mogą być w istocie podejrzane. Złe emocje, przeszkadzające doprowadzają do
afektu, w którym ludzie popełniają ohydne i haniebne czyny. Czy o tym artysta
myślał, mówiąc to tak zgrane słowo. W sytuacji post-ludzkiej jest to niestety możliwe.
Reasumując, spróbujmy
podpowiedzieć twórcom kilka pojęć, w których można ujmować duchową, rozumną
aktywność twórczą, zatem: wzruszenie, świadomość, treści, doznania, nastrój,
myśl, system myślowy, stanowisko myślowe, punkt odniesienia, założenia programowe,
teoria, idee, zaangażowanie, przeżycia,
jaźń, dusza, filozofia, rozmowa, dialog, dramat, tragedia, utopia,
rekreacja...współczucie...
No bo kto może na przykład spokojnie rozmawiać i
argumentować w zbyt emocjonalnej rozmowie, która może się skończyć argumentem
siły?
Obraz olejny na płótnie Henryka Siemiradzkiego Taniec wśród mieczów z 1879 Galeria Tretiakowska, Moskwa |